piątek, 1 marca 2013

II. Jacquelin


                 Zamrugałam. Światło delikatnie sączyło się z okna. Potarłam dłonią czoło, które miałam czymś owinięte. Rozejrzałam się dookoła. Wszystko było rozmazane, a obok mnie siedziała ciemna postać. Zamrugałam jeszcze raz i obrazy nabrały ostrości. Tata. Patrzył ze zmarszczonymi brwiami przez okno. Serce podeszło mi do gardła. Gdyby tu była Alex…
                Aż podskoczyłam na myśl o siostrze. Przecież ta idiotka próbowała się zabić! Ojciec popatrzył na mnie ze swoim stałym wyrazem rozczarowania na twarzy.
 -Gdzie Alex? Co z nią? –Wychrypiałam próbując się podnieść z łóżka. Głowę przeszył mi straszny ból.
 -Siedź spokojnie –ojciec zacisnął usta w cienką, białą linię. –Żyje. Za to ty ledwo. Uderzyłaś głową w krawężnik.
 -Nie pytałam o mnie tylko o Alex –odparłam wpatrując się w ojca. –Chcę się z nią zobaczyć.
 -No to zbieraj się, zaprowadzę cię. –Ruszył w stronę drzwi. Nawet się nie obejrzał żeby sprawdzić czy nie potrzebuję pomocy.
                Wygramoliłam się szybko z łóżka i lekko zataczając ruszyłam za ojcem. Mijaliśmy wiele drzwi i parę razy skręcaliśmy w boczne korytarze. Zaczęłam się zastanawiać jak wiele razy ojciec musiał przejść tą drogę dzisiaj w nocy żeby tak dobrze zapamiętać trasę. Całą drogę przeszliśmy w ciężkim milczeniu. Żadne z nas nie odezwało się słowem, a ja stłumiłam w sobie ciche jęki za każdym razem kiedy przystawałam żeby przytrzymać się ściany.
                Korytarze były utrzymane w tych charakterystycznych dla szpitali zielonkawych barwach, a w powietrzu unosił się przykry zapach kojarzący się z paniami w białych kitlach. Podłoga wyłożona była zieloną wykładziną. Zieloną. Kolor spokoju i nadziei. Cóż za ironia.
                Wreszcie dotarliśmy do Sali Alex. Leżała na ogromnym białym łóżku, przy którym stała kroplówka. Jej jasne włosy utworzyły na poduszce ogromną, błyszczącą w słońcu aureolę. Uśmiechnęła się na mój widok, mama widząc to spojrzała na drzwi.
 -No to skoro tu jesteś, to posiedź z nią, a my pójdziemy napić się kawy. – Wstała i ruszyła w kierunku drzwi.  Jakie miłe powitanie- pomyślałam.
 -Co Ty sobie myślałaś? – Zapytałam siadając na łóżku siostry kiedy rodzice już wyszli. Złapałam ją za drobną dłoń.
 -Przepraszam. Miałam wylądować w kostnicy, a nie w szpitalu.
 -Przestań –starałam się spojrzeć na siostrę z wyrzutem –Ale jak właściwie… Jak..? Jak chciałaś to… załatwić?
 -Załatwić? –Alex parsknęła śmiechem –Naprawdę Jacky, twoja wrażliwość z dnia na dzień rośnie! –Pokazała mi język wciąż się uśmiechając. Po chwili uświadomiła sobie, że dla mnie nie ma w tym nic śmiesznego. –No dobra, nie denerwuj się już na mnie.
 -Więc? –Przyjrzałam się jej licząc, że z wyrazu jej twarzy dowiem się wszystkiego –Zużyłaś ojcu zapas żyletek? –spojrzałam na jej zabandażowane dłonie.
 -Nie.. Wiesz, że nie znoszę widoku krwi. Zużyłam inny zapas. –uniosła znacząco brwi –wzięłam tabletki przeciwbólowe matki i popiłam je wódką z barku ojca.
                Mimo, że nie było w tym nic śmiesznego wybuchłam głośnym śmiechem. Tak wiem jestem odrobinę psychiczna, moja siostra usiłowała się zabić a mi sprawiało radość, to że wyżłopała cenne zapasy ojca.
                Wtedy do Sali weszła drobna brunetka ubrana w ciemny kostium składający się z marynarki i eleganckich spodni. Włosy związała w niski kucyk, a na nos nałożyła okulary w rogowych oprawkach.
 -Pani Jacquelin i Alexandra Miles? –Zapytała, wyciągając z teczki notatnik i pióro.
 -Tak, o co chodzi? –zapytałam marszcząc brwi.
 -Chciałabym zadać wam parę pytań. –uniosłam znacząco brwi i szturchnęłam siostrę.
 -No dobrze, proszę zaczynać. –Alex uśmiechnęła się życzliwie i usiadła poprawiając sobie poduszkę.
 -Nie. –Kobieta poprawiła okulary –Osobno. Chciałabym z wami porozmawiać osobno. Może najpierw Jacquelin –spojrzała wyczekująco w moją stronę.
 -Okej. Gdzie pani chce porozmawiać?
 -Na stołówce, chodź za mną. –spojrzałam na siostrę, ale ta tylko pokiwała głową i z powrotem się położyła.
                Wyszłam za drobną kobietą przypominając sobie, że nawet nie wiem jak ma na imię. Tym razem jednak droga poszła szybciej. Po chwili już usiadłyśmy przy stoliku w kącie, a ona otworzyła notatnik na pierwszej stronie. Szybko nabazgrała na górze strony moje imię i spojrzała na mnie poprawiając okulary.
 -Więc, ubiegłej nocy twoja siostra usiłowała popełnić samobójstwo. Wiesz dlaczego chciała to zrobić? –Pokręciłam tylko głową. Trudno będę udawać głupią, może jeszcze nie wiedzą o upodobaniach i przyzwyczajeniach mojej siostry. –Nie wiesz. No tak. Wiesz to zabawne.
 -Co jest takie zabawne? –Zmarszczyłam brwi –Śmieszy panią to, że jednak przeżyła czy może sam fakt, że usiłowała się zabić? –Nie miałam najmniejszej ochoty udawać sympatię do tej wścibskiej kobiety, mimo, że to była jej praca. Co za psychol chodziłby po szpitalach i pytał o próby samobójcze nastolatek z własnej woli?
 -Zabawne jest to, że na rękach twojej siostry znaleziono liczne nakłucia, a w twojej kieszeni były ukryte równo trzy gramy kokainy –znów spojrzała na mnie wyczekująco. Wzruszyłam ramionami. – Handlujesz?
 -Tak –popatrzyłam na nią wyzywająco –Nawet hoduję, za domem mam całą plantację, a w piwnicy… -nachyliłam się do przodu i rozejrzałam dookoła udając, że sprawdzam czy ktoś nie podsłuchuje. –A w piwnicy dziadek urządził mi na jedenaste urodziny małe laboratorium. Oczywiście nie znam się za dobrze na dawkowaniu, więc najpierw muszę wypróbować wszystko na okolicznych, bezdomnych kotach. Swoją drogą moglibyście się tym przy okazji zająć, bo naprawdę ostatnio strasznie niepokojąco się zachowują. –Oparłam się na krześle z satysfakcją obserwując jak twarz kobiety przybiera odcień dojrzałego pomidora.
 -Żartownisia… -uśmiechnęłam się słodko. –Widać nie zdajesz sobie sprawy z konsekwencji. Ta rozmowa to sprawdzenie czy konieczny jest ci nadzór kuratora. Nie wiem czy wiesz, ale osobom zażywającym, handlującym a nawet nieświadomie, podkreślam nieświadomie, posiadającym narkotyki grozi nie tylko kurator, ale i poprawczak.
 -Myślę, że ta rozmowa nie ma sensu, bo nie mam pani nic do powiedzenia. –Odparłam patrząc kobiecie w oczy –Nie biorę narkotyków, możecie to sprawdzić, nawet nimi nie handluję, bo nie potrzebuję zarabiać pieniędzy w tak okrutny sposób.
 -Okrutny? –Kobieta spojrzała na mnie badawczo i zaczęła coś szybko notować drobnym pismem.
 -Tak, okrutny. Niech pani nie udaje idiotki, bo jako kurator, który zajmuje się sprawami młodzieży powinna pani wiedzieć co narkotyki potrafią zrobić z ludźmi –byłam wściekła, posądzano mnie o rzeczy, których na pewno nigdy bym nie zrobiła.
 -Hmm, no tak, tak, bardzo pięknie to ujęłaś… -kobieta pokiwała głową dalej coś notując –A co powiesz na temat twoich nie dawnych problemów z zachowaniem? Wątpię, żebyś tak szybko uległa zmianie i zmieniła swój sposób patrzenia na świat. –Prychnęłam lekceważąco.
 -Więc dawno popełnione błędy będą za mną chodziły do końca życia?
 -Widzisz, kiedy człowiek wychodzi z więzienia jest wolny, ale nie sprawia to, że żyje mu się lepiej. W papierach nadal ma zawarte informacje o swojej przeszłości. –Zamknęła notes i odłożyła go do teczki razem z piórem. –Kryminalista zawsze pozostaje kryminalistą –zamek teczki cicho kliknął, a kobieta patrzyła na mnie z nienawiścią, po chwili odsunęła krzesło i wstała. –Zapamiętaj to sobie, przeszłość wpływa na przyszłość, a tych z nie ciekawą przeszłością po prostu nie chcemy. Są zbędni. –Spojrzałam na nią z niedowierzanie, a ona po prostu wyszła.  W głowie dzwoniły mi jej słowa. Najdziwniejsze było to, że wszystko co powiedziała było prawdą. Szumiało mi w uszach. Nie chcą mnie tu. Jestem zbędna.




21 komentarzy:

  1. Czekam na nn ! Bardzo fajny :D

    OdpowiedzUsuń
  2. fajny ;D obserwuje ^^ licze na rewanż :p zapraszam do siebie http://kochanowski-team.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. UUuu..obserwuje, nie ma bata. :)
    Bardzo ciekawie się zapowiada, z niecierpliwością czekam na więcej ! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo ciekawe ! Będę odwiedzać. Zapraszam do mnie :
    http://blog1119.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. mhh super się czyta :*
    miałam się odezwać w sprawie bloga co na zapytaju odpowiedziałaś :*
    zapraszam! liczę na rewanż w komentarzach xd
    http://nevergiveup151900.blogspot.com
    za każdy komentarz reklamuje u siebie blogi!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawie się czyta ta, wszystko pisane jest tak naturalnie. Co mi się bardzo podoba. Będę wpadać i czytać następne rozdziały. :) Zapraszam do komentowania, czytania, http://to-co-kocham-to-czego-nienawidze.blogspot.com/ . Podoba się obserwuj! :D:D Odwdzięczę się z przyjemnością:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten fragment z plantacją, laboratorium i kotami doprowadził mnie do bólu brzucha ze śmiechu ;D

    OdpowiedzUsuń
  8. Strasznie podoba mi się twój sposób pisania :3 nie moge sie doczekac kolejnych postów. Obserwuje ;*
    zapraszam do siebie http://ifyoufall-stand.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. WOW ! Masz świetny styl - tyle Ci powiem <3

    + zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Talent. *.* Ślicznie napisane.
    I rozdział.
    http://lena-wspomnienia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Przeczytałam 2 rozdziały i bardzo mi się spodobały. Postacie w nim są takie... prawdziwe. A odpowiedź Jacquelin na pytanie kuratorki czy handluje narkotykami jest po prostu świetna.

    PS. Zapraszam na kolejny rozdział http://strazniczkajasmine.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Krótki rozdział, ale mocny. Rozmowa Jacq z kuratorką bardzo ciekawa :)
    Jestem trochę zawiedziony, bo nic się nie poprawiłaś jeżeli chodzi o pisanie dialogów.
    Mimo wszystko czyta się to dobrze, szybko. Są literówki. Uważaj na to.
    Nie wiem, czy jesteś oburzona moim poprzednim komentarzem, czy może tylko obrażona...
    Trudno. Pomysły masz interesujące. Postać Jacquelin rozwinęła się w tym rozdziale, jest bardziej charakterna, co mi się podoba :)
    Pozdrawiam i czekam na więcej :]

    OdpowiedzUsuń
  13. A więc tak - na początku szczerze nie chciało mi się tego czytać, ale zmusiłam się. I dobrze że to zrobiłam! Chociaż nie jest o fantasy to tak mnie wciągnęłaś i zaciekawiłaś że nawet nie zwróciłam na to zbytnej uwagi. Po prostu cudo! Nie mogę się doczekać następnego rozdziału ;)
    Zapraszam na mojego bloga : fantasy-is-my-life.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. Tematyka ciekawa, coś nieco bardziej nowego. Piszesz w gładki i przyjemny sposób, a jedyną moją uwagą jest to, że popełniasz drobne błędy ortograficzne.
    Jeśli masz ochotę, zapraszam do nieco mrocznych okolic cienia. silverinshadows.blogspot.com

    Pozdrawiam, Diabelstwo.

    OdpowiedzUsuń
  15. Ciekawe, zazwyczaj nie chce mi sie czytać długich tekstów w internecie, ale muszę Ci powiedzieć, że Twoje opowiadanie czytam z ogromną chęcią i przyjemnością. Czekam na kolejne rozdziały. Pozdrawiam :3
    P.S Zapraszam do mnie :)
    http://haappinessfactory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. Jesteś niesamowita !!! Piszesz na prawdę pięknie nie mogę się doczekać następnego i również zapraszam do nas ♥
    http://opowiadanie-dwa-swiaty.blogspot.com/
    PS Nie mogę doczekać się następnego rozdziału :)))
    ~Dooomi;*

    OdpowiedzUsuń
  17. hej, wpadaj 7 notka *.*
    http://nevergiveup151900.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  18. Witam. Zostałaś przeze mnie nominowana do Liebster Awards. Więcej informacji na moim blogu: w-krainie-wyobrazni.blogspot.com
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  19. Cieszę się, że tak to przyjęłaś. Wiesz... To nie są jakieś rażące błędy, ale skoro można sprawić, że będzie lepiej, to trzeba zrobić wszystko aby tak było : )
    Twój blog akurat należy do tych, które lubię odwiedzać i czytać, więc wręcz musiałem go nominować.
    Ja przyznam bez bicia, że mało blogów czytam, tak więc miałem problem. Zgaduję, że u Ciebie też o to chodzi :]
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  20. Genialny rozdział:) haha fragment z plantacją był smieszny

    OdpowiedzUsuń